Jak pomóc Benni?

Wczoraj w Dyskusyjnym Klubie Filmowym w małej sali studyjnej kina Łydynia oglądałem niemiecki film Nory Figscheidt „Błąd systemu”. Widzów wprawdzie było niewielu ku zdziwieniu tych, którzy film oglądali, bo jak stwierdzili jest to film wstrząsający, który się długo pamięta. Szkoda, że tylko oni mają na to szansę.

Film jest dramatem społecznym o niespełna 10-letniej dziewczynce Benni wypełnionej wściekłością do świata i desperacko szukającej swojego miejsca we własnej rodzinie. Na dodatek doświadczonej przez brutalne zachowania partnera matki (kiedy dziecko się zsikało, albo krzyczało ojczym przyciskał mu pieluchę do twarzy, dziewczynka nawet jako dziesięciolatka pozwala doktnąć swojej twarzy jedynie matce). Wynikające z tego napady furii i nieprzewidywalność zachowań powodują, że ani matka Benni nie chce, bo się jej boi, ani żadna placówka opiekuńczo-wychowawcza.

– 37 domów dziecka odmówiło mi przyjęcia Benni – skarży się opiekunka socjalna dziewczynki. Robi wszystko, żeby znaleźć dziecku jakieś miejsce. A jej nie chce nawet szpital psychiatryczny, do którego dziecko jest odwożone w napadach furii. Nie może bowiem trzymać dziewczynki po jej uspokojeniu środkami farmakologicznymi.

Opiekunka społeczna Benni przez cały czas szuka możliwości pomocy dziecku, ale jej próby spełzają na niczym, próbuje od nowa i znowu nic.

Takie przypadki pracownicy służb socjalnych w Niemczech nazywała właśnie „błędem systemu”. Sytuacja Benni i jej opiekunów wydaje się beznadziejna i widz ją tak odbiera. Po prostu rozpacz.

Scenariusz napisano nie jak opowieść, ale jako kolejne próby szukania i sprawdzania nowych pomysłów na pomoc dziecku. To się nie udało – wracamy do początku, to nie wyszło – zaczynamy od zera. Widz jest wciągnięty w tę operację i całym sercem próbuje pomóc opiekunom dziewczynki. Z czasem i jego opanowuje beznadzieja.

Film otrzymał w 2019 r. wiele nagród z Brązowymi Lwami na Berlinale włącznie, autor muzyki dostał za nią Europejska Nagrodę Filmową. Bardzo wysoko oceniają go widzowie. Był też niemieckim kandydatem do Oscara.

Dlaczego? Wydaje mi się, że po pierwsze scenariusz został napisany tak, że widz czuje się, i percepcyjnie, i emocjonalnie bezpośrednim uczestnikiem wydarzeń, jednym z pracowników służb socjalnych pomagającym pomóc Benni. Razem z nimi przeżywa niepowodzenia z tym związane. Po drugie Nora Fingscheidt jest dokumentalistką (debiutuje w fabule), buduje dramaturgię i emocje za pomocą montażu, dźwięku i muzyki. Wręcz zmysłowo.

Oglądałem jej ostatni pełnometrażowy dokument „Bez tego świata” o 700-osobowej społeczności neonnitów w Argentynie. Świetna robota przygotowawcza i dokumentacyjna przed przystąpieniem do zdjęć, co zaowocowało Europejską Nagrodą Filmową.

W podobny sposób reżyserka „Błędu systemy”, dzisiaj już 37-letnia, postępuje w fabule. Historia Benni jest wymyślona, ale powstała w wyniku przeanalizowania wielu przypadków dzieci niechcianych, ani przez najbliższych, ani przez system. Dzieci rozpaczliwie szukających miłości i tak „uszkodzonych”, że nie można im już pomóc.

No i wreszcie po trzecie rewelacyjna gra Helenki Zengel, głównej bohaterki. Pozornie uroczej jasnej blondynki w różowym ubranku, przerażającej w swoich napadach furii i nieprzewidywalnych zachowaniach, a jednak budzącej współczucie. Ale też przekonanie, żeby trzymać się jak najdalej od niej.

Jest tez w filmie pasja ludzi, którzy bardzo chcieli Benni pomóc. Nie udało im się, ale ich desperackie próby i rozpacz po ich niepowodzeniu udzielają się widzom.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.