Bóbr kontra człowiek (i dyrektor ochrony środowiska)

Regionalny dyrektor ochrony środowiska w Warszawie Arkadiusz Siembida wydał zarządzenie o odstrzeleniu na Mazowszu 1.465 bobrów. Wprawdzie, jak pisze w uzasadnieniu, wpływ bobrów na środowisko jest bardzo pozytywny tworzą one bowiem nowe wilgotne i bagienne siedliska, a także małe zbiorniki retencyjne, „budując tamy i żeremia na ciekach wodnych, spowalniają przepływ i tworzą rozlewiska, przyczyniając się do zatrzymania wody (retencji). Powstają w ten sposób siedliska sprzyjające bytowaniu wielu gatunków roślin i zwierząt związanych z mokradłami, miejscami dzikimi, niedostępnymi dla większości ludzi, zwiększając w ten sposób bioróżnorodność. Swoją działalnością przyczyniają się do renaturyzacji brzegów rzek i zbiorników wodnych, a także zwiększają zdolność samooczyszczania wód”. Niestety ta działalność bobrów przyczynia się również do powstawania coraz większych szkód w gospodarce człowieka. A człowiek jest ważniejszy niż środowisko naturalne, w którym żyje.

Poza tym zdaniem dyrektora Siembidy borów jest za dużo. Brak naturalnych wrogów dodatkowo skutkuje dalszym wzrostem populacji. Wielkość odstrzału bobra jest – podkreśla RDOŚ – zbliżona do średniej rocznej wielkości przyrostu naturalnego populacji w województwie mazowieckim. Trzeba to regulować. Aż strach pomyśleć co dyrektor myśli o przyroście naturalnym populacji ludzkiej i co trzeba zrobić z nadwyżką…

Do zarządzenia dodaje dyrektor od ochrony środowiska instrukcję, że odstrzału bobrów należy dokonywać „w okresie od dnia 1 października do końca lutego, przez całą dobę” w taki sposób, aby „wyeliminować całe stanowisko bobra w celu uniknięcia rozproszenia się lokalnych populacji i tym samym braku skuteczności odstrzału.” Szkoda kul na taką nieskuteczną zabawę.

W takim myśleniu wspierają dyrektora Siembidę rolnicy. To co dobre dla przyrody jest złe dla człowieka. Bo oni inwestują w swoje gospodarstwa duże pieniądze i nie stać ich na podarowanie bobrom części łąk czy pól leżących blisko cieków wodnych. Są więc za odstrzałem, jak się da, wszystkich bobrów. A także dzików i innych zwierząt, które żyją na wolności i nie ma z nich pożytku.

I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie ekolodzy, którzy zrobili raban wokół tej sprawy. „Retencjonowanie wody, renaturyzacja rzek i mokradeł, to coś czego pozbawiliśmy nasz kraj. W obliczu katastrofalnej suszy, która z roku na rok jest coraz większym problemem, pomoc bobrów jest nam niezbędna do przetrwania jako gatunkowi. Bobry pomagają nam za darmo, a do sprzymierzeńców się nie strzela!” – apeluje Stowarzyszenie ekologiczne „Nasz Bóbr”.

„Przyrost rozmiaru szkód w niektórych województwach często spowodowany jest nie rzeczywistym zwiększeniem aktywności bobrów, ale zgłaszaniem już zadomowionych stanowisk bobrów, bo poszkodowani nie wiedzieli o możliwości ubiegania się o odszkodowanie. Na skalę obserwowanych obecnie zniszczeń wpływa często człowiek, niszcząc tamy i magazyny bobrów oraz ich siedliska, aktywizując je tym samym do zwiększonego wysiłku i powtórnego magazynowania materiału, co wpływa na powodowanie kolejnych szkód.

Ekolodzy twierdzą również, wbrew opinii dyrektora ochrony środowiska, że „bobry mają naturalnych wrogów. Są nimi wilki, rysie i niedźwiedzie. Młode bobry mogą być zabijane przez lisy, norkę, duże drapieżne ryby oraz ptaki drapieżne. Spore szkody w populacji mogą wyrządzać także wałęsające się psy. Największym wrogiem bobrów pozostaje jednak człowiek. Przypadki kłusownictwa są częste i nierzadko prowadzą one do wyniszczenia lokalnej populacji”. I jeszcze trzeba oficjalnie przeprowadzać ich eksterminację?

Głos w sprawie zabrali również leśnicy. „Uznanie bobra tylko za szkodnika jest niewłaściwe. Są one niewątpliwie naszymi sprzymierzeńcami. Bobry przyczyniają się do stabilizacji poziomu wód gruntowych. Dzięki budowanym przez nie tamom podnosi się także poziom wód gruntowych co chroni lasy przed pożarami, minimalizuje skutki suszy oraz stwarza lepsze siedlisko życia dla zwierząt i roślin. Ta ich działalność jest bezwzględnie pożyteczna”. Ale… „należy zezwolić na ich redukcję poprzez kontrolowany odstrzał”. Bo szkodzą człowiekowi. Finansowo. W ostatecznym rozrachunku po rozpatrzeniu bobrowych uczynków, tych „złych” i „dobrych” wyszło, że jednak „złych”, bo antyludzkich jest więcej.

No i po bobrach.

Jedna myśl

  1. Ech, standardowy konflikt człowiek kontra natura… To są trudne i kontrowersyjne sprawy. My, ludzie, tak naprawdę też jesteśmy częścią natury… I jak można coś tu rozstrzygnąć?
    I tak cieszy mnie ogromna liczba tych zwierząt na Mazowszu 🙂
    Też napisałem o bobrach, ale i nie tylko 🙂
    Zapraszam do fotorelacji z Małopolski!
    https://skowronpisze.com/2020/05/16/puszcza-dulowska/

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.