E-recepta, zdaniem Ministerstwa Zdrowia zbawienny pomysł dla pacjentów. Nigdy jej nie zgubisz, jeżeli od lat bierzesz te same leki możesz wziąć receptę na cały rok. Bez robienia zapasów i płacenia jednorazowo w aptece kilku tysięcy złotych. Bo kiedy lek ci się skończy będziesz mógł iść do najbliższej apteki: czy to w czasie urlopu w miejscowości zdrojowej, czy będąc u rodziny, czy w delegacji albo na wycieczce i wykupić kolejne opakowanie. Nie musisz zapisywać się do lekarza tylko po receptę i tracić w kolejce kilku godzin za każdym razem kiedy twoje lekarstwo się skończy.
„Jeżeli przepisano Ci więcej leków, nie musisz prosić o odpis i nie utracisz refundacji — każdy lek możesz kupić w dowolnej aptece. Nie ma ryzyka, że otrzymasz niewłaściwy lek — e-recepta jest zawsze czytelna, nie zgubisz jej — wszystkie e-recepty zapisują się na Twoim Internetowym Koncie Pacjenta, zrealizujesz ją w każdej aptece w Polsce – zachęcało MZ.
Recepta mailem i SMS-em miała przychodzić bezpośrednio do pacjenta. Ale jeżeli ktoś jednak chciał towarzysko spędzać czas w przychodniach lekarskich oczywiście mógł. Dostawał wtedy wydruk recepty, z którym szedł do apteki. Dla tradycjonalistów nie zmieniało się nic, dla ludzi z mniejszą ilością czasu wiele.
Do akcji zachęcającej do e-recept włączył się też Narodowy Fundusz Zdrowia. Te przychodnie lekarzy rodzinnych, które już w październiku ubiegłego roku zaczęły wydawać recepty elektroniczne otrzymały dofinansowanie o 8 proc wyższe, od listopada – 6 proc. Od grudnia 5 proc.
Ale już w grudniu ub.r. okazało się, że pacjentom jest za dobrze i rozporządzenia zmieniono. Zaczęto wprowadzać ograniczenia i e-recepta nie była już automatycznie ważna przez 356 dni, zaczęto też wyłączać z niej poszczególne grupy leków. Od stycznia 2020 r. e-recepta ważna jest po staremu 30 dni a na antybiotyki 7 dni. O tym wiedzą jednak farmaceuci i lekarze. Ministerstwo Zdrowia dalej twierdzi pacjentom, że 365 dni.
Przekonałem się o tym na własnej skórze. Od lat biorę te same leki, które lekarz przepisuje mi wtedy, kiedy się skończą. Jedne leki biorę 3x dziennie, inne 1x dziennie. Opakowanie wystarcza mi czasami na miesiąc, czasami na trzy miesiące. Żeby nie robić zapasów proszę więc lekarza o receptę wtedy, kiedy widzę, że niedługo mi leku zabraknie.
W lutym br. postanowiłem poprosić go o wypisanie mi recepty ważnej 365 dni, żebym mógł w pobliskiej aptece kupować kolejne opakowania leku w razie potrzeby. Lekarz wraz z przeszkolonym w tym zakresie informatykiem przychodni receptę mi wypisali. Zanim zamknęli program dostałem SMS-em odpowiedni kod. Jednak w aptece okazało się, że muszę ją zrealizować w ciągu 30 dni pomimo, że wypisanych jest na niej po kilkanaście opakowań każdego specyfiku. Albo wykupię wszystko w ciągu miesiąca i zrobię sobie w domu roczny zapas 13 leków albo lekarz poprawi receptę. Poprosiłem lekarza o poprawienie. Następnego dnia rano dostałem SMS-em nowy kod a mailem receptę ważną 365 dni. Poprzednia została anulowana. Okazało się, że wg systemu informatycznego apteki ważna jest ona 30 dni.
Okazuje się, że wróciło stare. Komuś to pewnie załatwiło sprawę, ale na pewno nie pacjentowi, lekarzowi, czy farmaceucie. Dalej muszę prosić lekarza o wystawianie recepty na kończący mi się lek. Czy to sposób zmniejszenia kolejek do lekarzy rodzinnych? Nie. Czy recepta jest ważna 365 dni? Nie. Mogę mieć zapas leków na cały rok, albo jak przez ostatnie 20 lat chodzić co miesiąc czy co półtora miesiące po każdą receptę do przychodni. Taki był pomysł? Ludzie chyba jednak robią zapasy, bo już widać braki w aptekach. Po lek na cukrzycę musiałem jeździć po Polsce i uruchamiać znajomych w innych miastach. Podobnie po potas, czy lek na refluks. Pewnie komuś o to chodziło.
Marek Żbikowski 